Anna Mucha kilka lat temu uwielbiała poruszać publicznie kontrowersyjne tematy. W wywiadach chętnie prowokowała i wypowiadała opinie, które budziły emocje. Po zostaniu mamą nieco zmieniła swoje podejście. Najwyraźniej jest już gotowa wrócić do dawnego wizerunku.
W najnowszym "felietonie" opublikowanym na blogu Ania namawia do tego, żeby przestać wstydzić się nagości i nie zarażać tym wstydem małych dzieci.
Ten tekst powstaje po to, żeby cipka była cipką. Radosną, szczęśliwą i naturalną. A siur był siurem. A nie narzędziem zbrodni, "zdechłą glistą", obiektem kpin czy żartów – pisze. Uwielbiam się opalać toples i nago. Uwielbiam biegać po plaży tak, jak Bóg mnie stworzył, uwielbiam pływać i pluskać się w wodzie na waleta. I tak, robię TO gdy tylko mam szansę, czyli wiem, że nie wzbudzę (niezdrowej) sensacji...
Jak patrzę na dzieci (nagie, beztroskie, naturalne) to mam to samo – pozytywne skojarzenie... i to jest ok. to jest dobre. Bo nagość, akceptacja swojego ciała kojarzy mi się wyłącznie z radością i afirmacją. A nie ze zboczeniem. I poniekąd w nosie mam brudne myśli złych ludzi. (Poniekąd, bo nie życzę sobie naruszania granic i pogwałcenia szacunku.) Ale na miłość boską, czy doprawdy w obawie przed potencjalnym zboczeńcem mamy sobie (i dzieciom) odmawiać przyjemności płynącej z nagości?! Czy od wczesnych lat mamy uczyć, że TO trzeba przykrywać, bo wstyd? Czy mamy ładować do tych małych i niewinnych główek obawy i lęk? (co innego edukacja!)a wreszcie co jest normą? Czy normą jest (powszechne?) zboczenie, lub lęk przed pedofilią czy powinna być jednak beztroska radość z dzieciństwa?!
Ania namawia także do tego, by rozmawiać z małymi dziećmi na temat seksu i narządów płciowych:
Jestem zdania, że o płciowości, seksie i życiu należy rozmawiać z dziećmi szczerze i w sposób dostosowany do ich wieku. Spokojnie i bez wypieków na twarzy. Bez ściemniania i unikania. więc proszę, żeby cipka była cipką. Radosną, szczęśliwą i naturalną. A siur był siurem. Oboje dumni.