Dariusz K., na wniosek prokuratora, do którego przychylił się sędzia, nie został wypuszczony do domu za kaucją. Chciał zapłacić za wolność pół miliona złotych. Prokurator uznał jednak, że w jego przypadku nie ma pewności, czy nadal nie będzie stanowił zagrożenia dla innych. Mimo łez pozostał w areszcie. Zobacz: Chciał wyjść z aresztu ZA PÓŁ MILIONA ZŁOTYCH!
Obecnie przebywa w placówce na warszawskim Służewcu. Jak ustalił Super Express, mimo że warunki odbiegają nieco od luksusów do których przywykł, a w więziennym menu nie ma sushi, Dariuszowi K. wielka krzywda się tam nie dzieje.
Cele w większości są cały czas otwarte. Ludzie chodzą w swoich ubraniach - wspomina w rozmowie z tabloidem jeden z dawnych aresztowanych. Mają gazetki do poczytania, w celach są kolorowe telewizory, radioodbiorniki. No i jest całkiem fajna stołówka. Czyściutko, smacznie. Jest zawsze wędlina na śniadanie i dwa dania z mięsem na obiad. Na kolację więzienna stołówka też wędlin nie żałuje.
To nie koniec udogodnień, którymi szczyci się warszawski areszt śledczy.
W Areszcie Śledczym w Warszawie-Służewcu są biblioteka, ekumeniczna kaplica, świetlica, sala komputerowa, boisko rekreacyjne. Osadzeni mają możliwość korzystania z dostępnych w areszcie zajęć kulturalno-oświatowych - mówi kpt. Aneta Maicka, z-ca kierownika Działu Penitencjarnego aresztu.
Niestety, jak ustalił tabloid, cele nie są zbyt duże. Na jednego więźnia przypadają tylko 3 metry kwadratowe. Dariusz K. nie ma więc za dużo miejsca do przechowywania swoich markowych ubrań. Może mieć na raz tylko dwie zmiany odzieży Dolce&Gabbana.