W kwietniu tego roku rozpoczął się koniec koszmaru Małgorzaty Kożuchowskiej. Sąd w Toruniu uznał, że 51-letni Piotr P. dopuścił się stalkingu i przez dwa lata zatruwał życie znanej aktorce. Mężczyzna odwołał się od wyroku. Sąd odwoławczy utrzymał jednak wyrok skazujący.
Prześladowca przez ostatnie dwa lata jeździł do stolicy, gdzie wyczekiwał na aktorkę pod teatrami i studiami filmowymi. Robił jej wymówki i wszczynał publiczne awantury. Oskarżał ją, że związała się z młodszym mężczyzną. Obrażał także męża gwiazdy. Wysyłał listy do jej rodziców i raz próbował się dostać do ich mieszkania.
Prawomocne orzeczenie nakazuje mężczyźnie przez 10 lat trzymać się z dala od 42-letniej artystki oraz jej męża i rodziców. Nie może on przez ten czas podchodzić do nich na mniej niż 150 m, a także znajdować się wszędzie tam, gdzie Małgorzata K. pojawi się publicznie – pisze toruńska Gazeta Wyborcza. Sąd uściślił w sentencji wyroku, że Piotrowi P. nie wolno przede wszystkim bywać na jej spektaklach teatralnych i występach estradowych. To samo dotyczy planów filmowych i miejsc, gdzie będzie miała próby. Za złamanie choćby jednego z tych warunków 51-latek może pójść do więzienia na sześć miesięcy. Sędziowie zawiesili mu odsiadkę na czteroletni okres próby, lecz aby stalker poczuł dolegliwość kary, zobowiązali go do zapłacenia 1,5 tys. zł grzywny.