Gwiazdy polskiego show biznesu niechętnie przyznają się do poprawiania urody. Większość nadal twierdzi, że wygląd zawdzięczają dużej ilości snu i wodzie. Niektóre celebrytki przyznają się do korzystania z osiągnięć medycyny estetycznej. Do liftingów przyznała się chyba jedynie Krystyna Mazurówna.
Tym razem Marika postanowiła wyznać, że marzyła kiedyś o pójściu pod nóż. Przez wiele lat była niezadowolona ze swojego nosa. Chciała uzbierać pieniądze na operację.
Dla mnie w tej chwili najważniejsze w życiu to jest... no jestem ja. Tylko nie to, żeby mi było dobrze, jako ciału, żeby się nachapać. Tylko, żeby właśnie się pozbyć tego balastu, tych przyziemnych pragnień. W tej chwili, bo to jest świeża sprawa z tym moim poszukiwaniem duchowym, w tej chwili dla mnie najważniejsze jest nauczyć się żyć trochę bez ciała - mówi w rozmowie z magazynem Sens. Spędziłam tyle czasu myśląc, że mam najbrzydszy nos świata. Tak fatalny, że jak tylko będę miała dość pieniędzy, to go zoperuję. Chirurgia plastyczna jest dziś jak wizyta u dentysty. Dziś wiem, że nie mam najpiękniejszego nosa, ale on jest mój! I teraz jestem w stanie powiedzieć "Boże, dziękuję ci za ten nos, ile on mnie nauczył".
Na okładce Sensu widzimy Marikę z profilu: