Jedenaście dni po wypadku, w którym celebryta Dariusz K., znajdujący się pod wpływem kokainy, zabił na przejściu dla pieszych kobietę, odbył się pogrzeb 63-letniej Ewy J. Jak donosi Fakt, w uroczystościach pogrzebowych wzięli udział mąż kobiety oraz jej córka z mężem i dwójką dzieci. Ewę J. pochowano wczoraj o 15:00 na cmentarzu na warszawskiej Woli.
Odeszła przedwcześnie, pożegnajmy godnie naszą siostrę, nie smućcie się - mówił ksiądz nad grobem kobiety zabitej przez celebrytę.
13 lipca, w niedzielne popołudnie Ewa J. wracała z odwiedzin u córki i wnuków. Na przejściu dla pieszych poczekała na zielone światło i wtedy dopiero weszła na jezdnię. Wtedy uderzyło w nią luksusowe BMW, prowadzone przez znajdującego się pod wpływem narkotyków Dariusza.
Nim zahamował, przejechał jeszcze około 20 metrów. Kobieta zginęła na miejscu. Sprawca nie próbował okazać jej żadnej pomocy i sprawiał wrażenie, jakby był obojętny na jej śmierć.
Chodzi, rozmawiał, gestykulował, tak jakby zdarzenie dotyczyło zwykłej stłuczki - zeznał jeden ze świadków.
Zdaniem byłego ministra sprawiedliwości, prawnika Zbigniewa Ćwiąkalskiego, sytuację Dariusza K. znacząco poprawiłoby przebaczenie ze strony rodziny ofiary. O to będzie chyba trudno, bo sprawca wypadku nie przeprosił jeszcze nawet za to, co zrobił.
Sąd w żaden sposób nie bierze pod uwagę kim sprawca jest - wyjaśnia w Fakcie. Czy jest tzw celebrytą, byłym czy obecnym mężem piosenkarki czy członkiem znanego zespołu itd. Skrucha, przyznanie się do winy, próba naprawienia szkody czy pojednanie z poszkodowanymi, w tym wypadku rodziną zmarłej osoby - niewątpliwie może mieć znaczenie dla łagodniejszego potraktowania przez sąd. Zobaczymy, czy oskarżony będzie wyjaśniał i mówił o szczegółach sprawy, jak się zachowa. Zwykle to są kary w granicach 4-8 lat więzienia, nawet do 10. Bez zawieszenia.
Myślicie, że sąd okaże się w tym wypadku sprawiedliwy?