Przychodzą do nas dziesiątki maili od uczniów, którzy są zmuszani do płacenia za słuchanie nieśmiesznych kawałów (o Żydach) i historii rodziny Damięckich. Wiele osób prosi nas, żebyśmy wpłynęli jakoś na dyrekcje ich szkół, by nie zapraszała aktorów na płatne występy. Jeden z naszych czytelników żali się, że w szkole zostało przeprowadzone głosowanie i dziewczyny, które chciały (to akurat zrozumiałe) zobaczyć Mateusza, przegłosowały chłopaków. Wszyscy musieli solidarnie złożyć się na gażę dla aktora.
Wzbudza to zrozumiałą złość części uczniów. Ale nie przejmujcie się - "to tylko 5 złotych". Na tym bazuje właśnie od lat ten rodzinny biznes. Nikt nie będzie się przecież kłócił o drobne, zwłaszcza ze swoim wychowawcą.
Kilka dni temu Maciej Damięcki bronił się przed słuchającymi go dziećmi. Gdy skończył opowiadać dowcipy, odniósł się do naszych ostatnich artykułów. Nie miał wyjścia, musiał przecież widzieć ironiczne uśmieszki uczniów, którzy wszystko to czytali.
Stwierdził, że "jakiś wstrętny pudel" wypisuje o nim i o Mateuszu "jakieś chore rzeczy" - wspomina jeden z obecnych na sali. Tłumaczył, że przecież nikt by za darmo nie przyjeżdżał.
Dzieciom na pewno zrobiło się miło.