Woody Allen jest przykładem na to, że elity show biznesu wciąż mają przyzwolenie na pedofilię. Pomimo bezpośrednich oskarżeń słynny reżyser pozostaje bezkarny. Pod tym względem może podać sobie rękę z Romanem Polańskim. Zobacz: "Wydaje mu się, że JEST NIETYKALNY! Dylan NIE MIAŁA NA SOBIE MAJTEK!"
W 1993 roku rozpoczęła się afera pedofilska Allena, kiedy jego 7-letnia córka Dylan, opowiedziała swojej matce Mii Farrow o tym, że była molestowana. Sprawa trafiła do sądu, ale reżyser wykręcił się od odpowiedzialności, zasłaniając romansem z... drugą adoptowaną córką, z którą nadal jest w związku!
Po latach Dylan napisała list do The New York Times i wyznała przerażającą prawdę o gwałtach. Allen bronił się twierdząc, że "jej wspomnienia nie są prawdziwe", w czym wsparł go adoptowany syn, Moses Farrow. Twierdził on, że matka nastawiała dzieci przeciw ojcu, by zemścić się za romans z Soon-Yi.
Wygląda na to, że znajomi i wielbiciele Allena pogodzili się z tym, że reżyser sypia ze swoją córką i gwałcił drugą. Nie jest jednak tak, że aura pedofilskiego skandalu zupełnie nie wpływa na jego karierę. Ostatnio ostro wypowiedziała się o nim Susan Sarandon, która po długim czasie nieobecności w mediach wróciła w związku z promocją nowego filmu, Tammy. Aktorka nie ukrywa, że "rodzinna afera" kładzie się cieniem na odbiór filmów Allena.
Uważam, że naprawdę okropnie skrzywdził rodzinę. Zniszczył ją w perfidny sposób i nie zmierzył się z konsekwencjami. Zawsze miał kiepską reputację za bycie z młodymi dziewczynami - NAPRAWDĘ młodymi dziewczynami. Także ta młoda kobieta, Soon-Yi, była bardzo wrażliwa i myślę, że to było bardzo trudne dla rodzeństwa, szczególnie dla Mii. Takich rzeczy się nie robi. Po prostu nie.
Myślicie, że sława i talent powinny zapewniać takim ludziom bezkarność?