W swoim 64-letnim życiu Hanna Bakuła za mąż wychodziła cztery razy. Małżeństwa najwidoczniej nie były udane, bo malarka ciągle liczy, że kolejny mąż pozytywnie ją zaskoczy. Chociaż, jak wyznaje w Życiu na gorąco, nie ma to zbyt wielkich szans.
W Polsce mamy sienkiewiczowskie archetypy mężczyzn. Idolem narodowym jest gruby, bezzębny, opluty, wąsaty staruch, a do tego pijak i oszukaniec, pan Zagłoba - ocenia w tygodniu. Jesteśmy na tyle beznadziejną nacją, że warto się nad tym zastanowić. Absolutnie nie można powiedzieć, że nie lubię mężczyzn. Czuję do nich natomiast litość i sympatię. Chama wychowała mama, która od dzieciństwa wpajała mu narcyzm i nieuzasadniona pewność siebie. Nie ma w tym nic dziwnego, że kiedy dorośnie to nawet jak jest zerem, zachowuje się jak Einstein. Polski mężczyzna nie ma lustra, ani magnetofonu, żeby się nagrać i posłuchać co bredzi. I bez względu czy jest alkoholikiem, pracoholikiem, czy miłośnikiem gier, dla kobiet jest tak samo bezużyteczny.
Co do swojego przyszłego męża Bakuła ma sprecyzowane oczekiwania. Czyli wie, jaki nie powinien być.
Nigdy nie wyszłabym za mąż za katolika ani za wyznawcę jakiejkolwiek religii. Nie wyobrażam sobie, że można wierzyć, że Matka Boska pofrunęła do nieba, albo modlić się ba dywaniku głową na wschód - ujawnia w wywiadzie. Mój przyszły mąż mógłby być gnostykiem, bo wierzę, że Bóg istnieje, ale na ziemi nie jest mu potrzebna żadna ambasada. Skandynawowie mają bardzo dobry stosunek do kobiet, Amerykanie są otwarci i weseli. Mógłby być też Żyd, byle nie ortodoksyjny. Żeby na podstawie wyglądu zgadnąć, gdzie człowiek mieszka, czy skończył studia i co je, jako portrecistka potrzebuję 4 minut. Jeśli kobieta ma bardzo wysokie obcasy, to znaczy, że jest głupia. Robi sobie krzywdę, żeby podobać się jakiemuś zapasionemu kretynowi. Gdyby wszystkie kobiety umówiły się, że mają to w nosie, to wszystkie miałyby równe szanse.
Zobacz też: Bakuła o Grycankach: "TO JEST PASKUDZTWO!"