Stan Przemysława Salety nie jest już krytyczny, jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Nie jest jednak dobrze - bokser leży w śpiączce, podłączony do respiratora. Nie byłby w stanie oddychać sam. Lekarze podejrzewają zator płucny.
Lekarze stoczyli dramatyczną walkę o życie Salety - pisze Fakt. Wprowadzili go w śpiączkę. Stan boksera był bardzo ciężki, dopiero wieczorem pojawiła się informacja, że nastąpiła lekka poprawa.
Tam są jakieś komplikacje... Nie mogę w tej chwili nic więcej powiedzieć - mówi zdenerwowana była żona Przemka, Ewa Byzdra.
Rodzina prosiła, żeby jak najmniej informować o tym, co się dzieje z chorym - wyjaśnia tabloidowi profesor Wojciech Rowiński, który opiekuje się Saletą. Mogę tylko powiedzieć, że jest to niewydolność oddechowa. Istnieje prawdopodobieństwo zatoru płucnego. Dochodzi do tego na skutek zatkania drobnych naczyń w płucach. Takie powikłanie jest niezwykle rzadkie. Zdarza się u mniej niż 1,5 procenta pacjentów.
Okazuje się, już pierwsza operacja Salety przebiegła z problemami. Trwała prawie pięć godzin, choć planowano maksymalnie dwie. Lekarze mieli poważne problemy z przebiciem się przez grubą warstwę mięśni Przemka. Po operacji Saleta czuł się jednak dobrze. Uśmiechał się i wysyłał SMS-y do znajomych. Niestety, później jego stan nagle się pogorszył.
Będziemy was informować na bieżąco, gdy tylko dowiemy się czegoś więcej.