Jak niedawno pisaliśmy, Tamara Arciuch i Bartek Kasprzykowski zakończyli współpracę z Teatrem My. Nieoficjalnie mówiło się, że producenci spektaklu, w którym występowali, nie byli w stanie znosić dłużej ich braku profesjonalizmu.
Małżeństwo oczywiście wszystkiemu zaprzecza zapewniając, że odeszło z teatru na własną prośbę. Kasprzykowski twierdzi, że teatr próbuje teraz promować się ich kosztem.
Zarzut braku profesjonalizmu jest oburzający - mówi w rozmowie z Show. To, że się pisze, że mamy ciche dni, albo że robimy awantury, jest śmieszne. Nie leży to w naszej naturze. A spóźnianie? Przecież na wszystkie przedstawienia dojeżdżaliśmy busem z całą ekipą. Jak więc moglibyśmy się spóźniać? To wszystko jest absurdalne! Informację o odejściu podaliśmy na początku maja na Facebooku. I wszystko było dobrze, dopóki występowaliśmy. Tuż po tym, jak zagraliśmy ostatni spektakl, zaczęło się oczernianie.
Co innego uważają jednak osoby, które z nimi pracowały:
_**Z Tamarą i Bartkiem zawsze są problemy. Wszystko przez humory Bartka**_ – mówi jeden z rozmówców dziennikarzy.