Po urodzeniu córki Małgorzata Socha próbowała bronić się przed naciskami show biznesu, wymagającymi od celebrytek, by w miesiąc, a najlepiej jeszcze szybciej, wróciły do figury sprzed ciąży. Aktorka tłumaczyła, że natury się nie oszuka, a poza tym najważniejsze jest dziecko. Zobacz: Socha: "Nie mam czasu schudnąć! NATURY SIĘ NIE OSZUKA"
To jednak nie przekonało reklamodawców, którzy po cichu zaczęli rozglądać się za kimś innym. Czarę goryczy przelały podobno negocjacje z producentem dietetycznych chipsów.
Podziwiamy pani talent i urodę, ale musimy postawić warunek - usłyszała ponoć. Reklamując nasz produkt musi pani wrócić do figury sprzed ciąży, inaczej nie będzie pani wiarygodna jako ambasadorka dietetycznych przekąsek.
Aktorka, która zarabia głównie na kontraktach reklamowych, uznała, że warto jednak przyspieszyć odchudzanie.
To ultimatum trochę Gosię zirytowało, ale po chwili zastanowienia postanowiła, że przyjmie wyzwanie - ujawnia jej znajoma w rozmowie z tygodnikiem Na żywo. Postanowiła, że zrzuci kilka kilogramów, których nie udało jej się zrzucić od narodzin Zosi.
Jak dowiedział się tabloid, pomogły... ultradźwięki.
Aktorka poddała się serii zabiegów, w których wykorzystywane są ultradźwięki - pisze gazeta. Tylko jeden zabieg zapewnia redukcję tkanki tłuszczowej o jeden rozmiar w godzinę.
Pewnie nie należy do tanich. Ciekawe, czy dostała zniżkę.