Jutro miną trzy tygodnie od śmiertelnego wypadku, spowodowanego przez Dariusza K. przy alei KEN w Warszawie. Były mąż Edyty Górniak jechał 85 km/h w terenie zabudowanym, nie zatrzymał się na czerwonym świetle i potrącił przechodzącą na pasach 63-letnią kobietę. Zatrzymał się dopiero po przejechaniu 20 metrów. Ewa J. poniosła śmierć na miejscu, Dariusz K. prowadził pod wpływem kokainy. Zobacz: Dariusz K. zmienia linię obrony? "BĘDZIE BŁAGAŁ O WYBACZENIE"
Sąd zdecydował o tymczasowym aresztowaniu celebryty, na początku na trzy miesiące. Jego adwokaci zadbali o dobry PR, bo w tabloidach regularnie ukazują się materiały mające dowieść, jakim dobrym, "czystym" i uczciwym jest człowiekiem. Znalazła się nawet wypowiedź księdza, który stwierdził, że śmierć niewinnej kobiety to "sposób Boga na przemówienie" do lubiącego kokainę i imprezy celebryty. Zobacz: "Będę wspierać Darka, a BÓG GO OSĄDZI"
Teraz okazało się, że prawnicy Dariusza złożyli zażalenie na decyzję sądu o areszcie. Argumentują,że jest to środek niewspółmierny do winy i zbyt surowy...
Zażalenie na aresztowanie Dariusza K. wpłynęło już do sądu, który będzie rozpatrywał tę sprawę - potwierdza w rozmowie z TVP Info Paweł Wierzchołowski, szef Prokuratury Rejonowej Warszawa Mokotów. Wciąż czekamy na ekspertyzę toksykologiczną, która ma wykazać, czy Dariusz K. był pod wpływem środków odurzających.
Z ustaleń dziennikarzy wynika również, że w ubiegłym tygodniu do prokuratury zgłosił się świadek tragicznych wydarzeń z 13 lipca. Zrobił to dopiero teraz, bo wcześniej był w zbyt wielkim szoku po tym, co zobaczył. Zeznał, iż widział starszą kobietę wchodzącą na przejście dla pieszych na zielonym świetle, kiedy uderzyło w nią jadące z dużą prędkością BMW.
Przypomnijmy, że adwokaci Dariusza zaoferowali już sądowi pół miliona złotych poręczenia w zamian za wypuszczenie go na wolność do czasu procesu. Zobacz: Chciał wyjść z aresztu ZA PÓŁ MILIONA ZŁOTYCH!