Postępowanie sadowe w sprawie śmierci Violetty Villas oraz powstałego w niejasnych okolicznościach testamentu, w którym przepisała całość majątku na swoją "opiekunkę" Elżbietę B., ciągnęło się prawie 3 lata.
Przełomem okazała się ekspertyza Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie, przeprowadzona na wniosek syna zmarłej, Krzysztofa Gospodarka i na jego koszt. Biegli stwierdzili, że podpisując podsunięty jej testament Villas nie była świadoma konsekwencji swoich czynów. Zobacz: "Przepisując majątek NIE BYŁA ŚWIADOMA SWOICH CZYNÓW!"
Minęło już 21 dni, które strony miały na wniesienie ewentualnych zastrzeżeń.
Do sądu nie wpłynęły żadne zastrzeżenia - potwierdza w rozmowie z Super Expressem rzeczniczka Sądu Okręgowego w Świdnicy, Agnieszka Połyniak.
To oznacza, że nie ma potrzeby powoływania kolejnych biegłych, a rodzina Villas odzyska okupowaną przez "opiekunkę" posiadłość w Lewinie Kłodzkim. Wprawdzie przez ostatnie lata Elżbiecie B. udało się doprowadzić dom do całkowitej ruiny, jednak syn zmarłej ma nadzieję na odzyskanie jakiś pamiątek po matce. Docelowo w jej domu ma powstać muzeum.
Chciałbym, by ta sprawa zakończyła się jak najszybciej - komentuje w tabloidzie Gospodarek. Chciałbym zabezpieczyć dom przed kompletną ruiną. Marzę, by powstał w nim dom pamięci. Chciałbym, by wreszcie skończył się stres, w którym żyjemy. Elżbieta B. ma się gdzie podziać. Ma męża i mieszkanie w Warszawie. Powinna do niego wrócić.
Przypomnijmy też, co Dariusz K. sądzi o swojej byłej żonie: Dariusz K. o Górniak: "Rozkapryszone dziecko. SKOŃCZY JAK VILLAS"