Wygląda na to, że Michał Figurski zagalopował się trochę w swoim "kończeniu z chamstwem", ogłoszonym uroczyście na okładce nowego Wprost. Wystąpił na niej na tle przekreślonej czerwonym krzyżykiem wielkiej głowy byłego "przyjaciela", Kuby Wojewódzkiego. Przypomnijmy, że ich znajomość skończyła się, gdy Kuba musiał wybrać: pieniądze i kolejny kontakt z radiem, albo solidarność z ośmieszonym kolegą. Wybrał pieniądze.
W wywiadzie Michał żali się, że ludzie go wyśmiewają i uważają za buraka, bo "źle wychodzi na zdjęciach" i że "był postrzegany przez pryzmat zawodowego partnera". Przekonuje też, że tak naprawdę jest patriotą i gdyby wybuchła wojna, na pewno zginąłby za ojczyznę (!)... Dlaczego więc wcześniej śmiał się z Wojewódzkim z ludzi o takich poglądach?
Dla pieniędzy.
To prawie dekada dobrze opłacanej zabawy - wyjaśnił. Wykonywałem swoją pracę i tyle. A że moim obowiązkiem było bycie radiowym skandalistą, to nim byłem. I wszystkim bardzo się podobało.
Okładka nie spodobała się chyba jednak jego znajomym, bo Michał postanowił przeprosić Kubę. Twierdzi, że został zmanipulowany przez redaktora naczelnego tygodnika, Sylwestra Latkowskiego.
W kwestii dzisiejszej okładki Wprost: Wygląda na to, że pan redaktor naczelny ma jakieś niezałatwione sprawy, które ku mojemu zdumieniu postanowił sobie za moim pośrednictwem załatwić - napisał na swoim profilu. Bardzo to infantylne, podobnie zresztą jak pozostały całokształt twórczości.. Kuba: Sorry. Sam wiesz najlepiej jaki mamy klimat.
Jaka szkoda, że Ukrainki nadal nie doczekały się takiego "sorry".
Przypomnijmy, że Wojewódzki miał podobne problemy ze swoim byłym przyjacielem, Tomaszem Lisem: Wojewódzki do Lisa: "WYDYMAŁEŚ MNIE! Jesteś MAŁYM HANDLARZEM!"