Okazuje się, że nie wszystkie aktorki szaleją na punkcie nowych, coraz bardziej rygorystycznych diet. W czasach, gdy media promują nienaturalnie chude celebrytki, niewiele z nich potrafi przyznać się do własnych słabości i nieprzestrzegania diety. Wyłamała się z tego Izabela Kuna, która w wywiadzie dla Grazii opowiedziała o swoich zmaganiach ze zrzucaniem nadwagi.
Czasem zrobię parę kółek na Skrze. Biegam, ale cały czas myślę o jedzeniu. Co zrobię na kolację, na obiad - zwierzyła się. Dzięki tym rozmyślaniom parę okrążeń udaje mi się przebiec. Próbowałam wszystkiego - jogi, fitnessu, pływania. Wiem, że trzeba się ruszać, ale jakoś nie wyobrażam sobie siebie podskakującej pod okiem trenera. Ja się do tego nie nadaję, wolę nie jeść przez trzy dni, niż wyciskać na siłowni. Chociaż nie powiem, fajnie jest dobrze wyglądać. Ale dla mnie sport nie jest przyjemny. Ćwiczę, bo muszę. A najprzyjemniejsza chwila to ta, kiedy stamtąd wychodzę.
Trzeba przyznać, że to dość odważne wyzwanie w obliczu mody na uprawianie sportu, najlepiej pod okiem jednej ze znanych trenerko-celerytek.
Nie jem, kiedy mam dużo pracy i po prostu o tym zapominam - dodała Kuna. Nie dla mnie diety bezglutenowe, bezlaktozowe i wszystkie inne. Palę papierosy, piję wino. Lubię. I już!