Mimo że sąd w Świdnicy pozbył się już wszelkich wątpliwości co do okoliczności podpisania przez Violettę Villas testamentu, podsuniętego jej przez "opiekunkę", Elżbieta B. nadal okupuje posiadłość artystki w Lewinie Kłodzkim. Biegli z Instytutu Ekspertyz Sądowych nie mają wątpliwości, że Villas podpisując dokument, wydziedziczający jej jedynego syna, nie miała świadomości swoich czynów.
Prawdopodobnie została zmanipulowana przez "opiekunkę", która wcześniej zadbała o to, by Villas zerwała kontakty z synem i wszystkimi znajomymi. Niestety, mimo że żadna ze stron nie wniosła zastrzeżeń do wyroku, nie jest on jeszcze prawomocny. A bez tego eksmisja Elżbiety B. jest niemożliwa.
"Bez prawomocnych wyroków nie dojdzie do usunięcia pani Budzyńskiej z domu mojej mamy - mówi w rozmowie z tygodnikiem Twoje Imperium syn zmarłej.
Z tą opinię zgadza się rzecznika świdnickiego sądu.
Na razie eksmisja nie może być przeprowadzona - potwierdza Agnieszka Połyniak. W sądzie nie zostały jeszcze zakończone sprawy cywilna i prawna.
Elżbieta B. będzie również sądzona za niedopełnienie obowiązków wobec podopiecznej i doprowadzenie do jej śmierci. Biegli stwierdzili, że miała ona miejsce w wyjątkowo drastycznych okolicznościach.
Przypomnijmy, jak wygląda dom, w którym zmarła Villas, będąc "pod opieką" swojej znajomej: