67-letnią piosenkarkę rzadko można spotkać na warszawskich salonach. Unika także "szczerych wywiadów" w kolorowych magazynach. Jak się okazuje, taka strategia przynosi całkiem niezłe rezultaty. Podobnie jak pozostali polscy artyści, Krystyna Prońko także zdecydowała się dać w tym roku kilka plenerowych koncertów. Jak ujawnia Fakt, artystka ceni się naprawdę wysoko. Z reguły oczekuje 30 tysięcy złotych za godzinę spędzoną na scenie.
Być może cena sprawiła, że Prońko ma zaplanowane na całe lato tylko pięć występów.
Gram koncerty te, które chcę i tam, gdzie mnie zapraszają - wyjaśnia krótko w tabloidzie.
Niestety, piosenkarka nie cieszy się podobno dobrą opinią wśród organizatorów.
Podczas występu pani Krystyna ciągle narzekała - wspomina jeden z nich. Nie podobała jej się garderoba. Na liście żądań było, że musi mieć do dyspozycji dwie oddzielne sale czy wodę mineralną tylko w szklanych butelkach. Prawdziwa diwa**.**
Krystynie Prońko można to chyba wybaczyć.