Andrzej Grabowski od lat z sukcesami gra w filmach, wciela się w serialową postać Ferdka Kiepskiego i występuje ze skeczami kabaretowymi. Aktor występuje też przede wszystkim w teatrze, o którego kondycję zatroszczył się w swojej najnowszej książce. Razem z bratem Mikołajem udzielił wywiadu-rzeki Hannie Halek. Grabowski nie przepada za epatowaniem nagością i seksualnością w trakcie przedstawień. Jego zdaniem wiąże się to z ekstremalnym poniżaniem i wykorzystywaniem młodych aktorów. Bywa, że patrząc na takie sceny, sam wstydzi się, że jest aktorem:
Po co 10 gołych skaczących chłopaczków albo stara aktorka, która chodzi naga przez cały akt? Genialna aktorka nie musi być naga - mówi. To wszystko jest na siłę. To jest nagość wymuszona, sztuczna, nieprawdziwa i mało artystyczna. Dla mnie jest to obrzydliwe i nieraz widziałem ludzi, którzy wychodzili w trakcie spektaklu, nie mogąc znieść tego obrazu. Ja czuję się mocno zażenowany nawet w imieniu tej osoby, która to robi. Mnie coś takiego obraża i wstydzę się w takich sytuacjach, że jestem aktorem, ponieważ każdy może pomyśleć, że ja też za chwilę się rozbiorę.
Grabowski przywołał też oburzającą sytuację, która miała miejsce podczas jednej ze sztuk teatralnych:
Sensu nie mają takie przedsięwzięcia jak adaptacja Szekspira, w której to na scenie ma miejsce gwałt, gdzie jeden goły chłopiec posuwa drugiego. To skończyło się zresztą tak, że jeden z tych chłopców jakoś przez to przeszedł, ale drugi płakał jak dziecko, tak bardzo nie chciał tego robić. Ale... robił, ponieważ bał się, że jeśli odmówi, to zostanie wyrzucony. I to jest naprawdę straszne.
Czy praca aktora musi się wiązać z tak ekstremalnym, publicznym poniżeniem? Chcielibyście oglądać coś takiego na żywo?