Monika Kurska niezbyt dobrze będzie wspominała małżeństwo z prawicowym politykiem. Mimo że przez lata uchodzili za "szczęśliwą parę", na odchodnym Jacek Kurski pokazał swoją prawdziwą twarz. Jak poskarżyła się dziennikarzom Kurska, szantażuje ją kosztownym rozwodem w Brukseli, o ile nie przyjmie jego warunków, czyli rozwodu bez orzekania o winie oraz wspólnej opieki nad najmłodszym synem. Inaczej polityk może próbować zmusić ją do wydania prawie 20 tysięcy na rozprawę przed belgijskim sądem. Wcześniej dawał jej tylko na życie, a swoje miliony gdzieś ukrył (stracił?), bo nie wykazuje ich w oświadczeniu majątkowym.
Kurska nie ma skąd wziąć tych pieniędzy na adwokata. Zobacz: Jacek Kurski UKRYWA PIENIĄDZE przed żoną?!
Jak donosi Fakt, Monika postanowiła w odwecie spisać swoje wspomnienia w książce, poświęconej mężowi i jego karierze politycznej.
Byłam przecież świadkiem wielu politycznych wydarzeń i sytuacji - wyjaśnia znajomym.
Monika i Jacek Kurski byli parą od 30 lat. Konkretnie, jak ujawnił w wywiadzie polityk, od imprezy w drugiej klasie. Obecnie były europoseł za rozpad związku obwinia żonę.
Twierdzi, że rozstaje się z żoną, bo ta go zaniedbała, gdy został europosłem - pisze tabloid. Nie przeprowadziła się z nim do Brukseli, choć wynajął dla nich mieszkanie. A przecież Kurski z całą rodziną w obecności fotografa "Faktu", hucznie wynosił się z Polski, w której jego żona nie mogła pracować, mając męża w PiS. Rok temu Kurski po cichu złożył w Brukseli pozew rozwodowy.
_
_