Wirus ebola zaczyna rozprzestrzeniać się po całym świecie. Dotychczas jedynym kontynentem, na terenie którego umierali zarażeni nim ludzie była Afryka. Coraz częściej mówi się jednak o przypadkach osób, które wróciły z Afryki do swoich rodzinnych krajów. Ebolę wykryto między innymi w Kanadzie i Hiszpanii.
Teraz okazuje się, że groźny wirus najprawdopodobniej dotarł do Polski. Wszystko za sprawą grupy licealistów, która 3 sierpnia wróciła do Wrocławia z Liberii. Przebywała tam w ramach wyjazdu salezjanów. Jak donosi Gazeta Wrocławska, tamtejszy sanepid stanowczo odradzał organizowanie wycieczki:
Świadomość epidemii i zagrożeń była obecna zarówno we mnie, jak i w uczestnikach oraz przede wszystkim w rodzicach. Nikt nie był przymuszony - mówił w TVP Info ks. Jerzy Babiak, organizator misji licealistów. - Gdybyśmy przyjęli takie myślenie, że kraje afrykańskie to miejsce wielu chorób, nie tylko eboli, ale też malarii, gruźlicy i febry, to byśmy mówili, że nie ma sensu tam jechać, bo się zarazimy. W Afryce co 30 sekund umiera dziecko. Jest przekonanie, że mimo wszystko trzeba tam jechać.
Niestety, od powrotu młodych ludzi do Polski upłynęło już dziesięć dni, a przez ten czas nikt ich nawet nie przebadał. Jedna z licealistek trafiła na pogotowie, ale badanie wykluczyło obecność eboli. W Liberii przebywa jeszcze jedna młoda wrocławianka, która wróci do kraju w przyszłym tygodniu. Dziewczyna ma styczność z ludźmi zarażonymi ebolą. Jej koledzy piszą na Facebooku: Boże, pomóż nam.