Jeszcze za czasów małżeństwa z Julią Chmielnik, Hubert Urbański pożyczył teściowej pieniądze na remont jej mieszkania przy ul. Chełmskiej w Warszawie. Niestety, zanim zdążyli się rozliczyć, relacje między prezenterem a jego żoną popsuły się. Kiedy oskarżył ją publicznie o to, że patrzy na niego wzrokiem Hannibala Lectera, jej matka poradziła mu, by nie budował kariery na oczernianiu jej córki.
Pozostaje wezwać pana Urbańskiego do zaprzestania szkalowania mojej córki i produkowania kolejnych kłamstw - oświadczyła wówczas. Mam przekonanie, że czyni to w obawie przed konsekwencjami własnego postępowania, w trosce o karierę, nie zważając na krzywdę Julii i całej naszej rodziny.
Hubert tak się wściekł, że postanowił się zemścić i pozwał teściową do sądu. Żąda zabezpieczenia komorniczego długu poprzez wpisanie go do księgi wieczystej.
Nie przejął się faktem, że teściowa regularnie spłaca pożyczone pieniądze, zgodnie z harmonogramem, jaki ustalili.
Od dwóch lat pani Wanda spłaca mu dług regularnie. On przegra tę sprawę, bo są dowody wpłaty - mówi znajomy rodziny w rozmowie z Super Expressem. Hubert podał ją do sądu, bo po prostu taki jest. Nie chce tego załatwiać polubownie, w końcu to rodzina jego byłej żony. On zażądał spłacenia całej kwoty natychmiast, czyli wymówił pożyczkę. Ale Wanda nie jest w stanie tego od razu mu zapłacić. To za duża kwota.
Przypomnijmy, że chodzi o mieszkanie, w którym po rozwodzie zamieszkała Julia wraz z córkami. Czyli Urbańki procesuje się o obciążenie hipoteki mieszkania, w którym mieszkają jego córki. Chmielnik niestety nie wystarcza pieniędzy, by kupić lub wynająć inne. Mimo że prezenter lubi podkreślać, jak to się "obłowiła" na małżeństwie z nim, płaci na córki zaledwie 2 tysiące złotych miesięcznie.
Do tej pory Julia nie zdecydowała się na podwyższenie alimentów, jeśli jednak zmieni się jej sytuacja finansowa i nie da rady utrzymać dzieci, to zrobi taki krok - ujawnia znajomy Chmielnik. Szczególnie gdy córeczki pójdą do szkoły, a ich potrzeby naturalnie wzrosną.