W samolocie i na lotnisku we Frankfurcie Doda i Radek zachowywali się jak kochankowie z miesięcznym stażem. O co tu chodzi?
Jeden z naszych informatorów spotkał ich już na miejscu. Szli, trzymając się za rękę. Zrobili sobie nawet wspólne zdjęcie z jakimś fanem. Później jednak Doda szepnęła Radkowi coś na ucho i oddalili się od siebie. Zaczęli zachowywać się tak, jakby się nie znali. Zapewne po to, by nie prowokować nikogo do pisania maili do Pudelka. Zupełnie niepotrzebnie. Przecież i tak nikt nie pomyślałby, że znaleźli się w jednym samolocie przypadkiem.
W samolocie (dodajmy, że lecieli drugą klasą - pewnie ze względu na Radka) też nie udało im się zachowywać przez cały czas kamiennych twarzy. Nasza informatorka, która siedziała tuż obok nich, wspomina:
Wraz ze mną na pokład samolotu do Frankfurtu wsiadł Radek Majdan. Chwilę po nas wsiadła Doda. Siedzieliśmy niedaleko siebie. Zdziwiło mnie zachowanie Dody, która co i rusz spoglądała w stronę Majdana. Czytam dużo prasy i oczywiście Pudelka i wiem, że rozwód tuż, tuż. Doda zachowywała się jak zakochana dziewczyna - robiła słodkie oczka, słała uśmieszki i buziaczki w stronę Radzia. On cały czas odwracał wzrok. Patrzyłam na tę scenę, nie wierząc własnym oczom. Radek zamówił drinka, Doda po chwili zrobiła to samo. W końcu i Radek zaczął dawać jej miłosne sygnały. Na lotnisku we Frankfurcie byli właściwie jak papużki.
Dorota, daj temu facetowi żyć. Jak on ma sobie znaleźć żonę?