Daniel Radcliffe zapłacił wysoką cenę za swój sukces. Karierę zaczął jako dziecko na planie sagi o Harrym Potterze, nie był jednak przygotowany na taką sławę i pieniądze. Dziś boryka się z alkoholizmem. Aktor nie ukrywa swojej sytuacji i z humorem, ale i krytycznie opowiada o swojej przeszłości. Zobacz: "W "Harrym Potterze" wcale nie byłem dobry! Grałem jednakowo przez cały czas!"
Aktor ostatnio coraz częściej promuje obsadzanie kobiet na ważnych stanowiskach w świecie filmowym. Magazyn Stylist zapytał go o to, czy zwraca uwagę na równowagę męskich i żeńskich ról w proponowanych mu scenariuszach.
W niejednym filmie przekonywałem ludzi do rozbudowania kobiecych ról - zapewnia Radcliffe. Na pewno teraz jest więcej scenopisarek niż kiedyś i faktem jest, że większość męskich ról piszą kobiety. W końcu jest też dużo więcej reżyserek, producentek i operatorek filmowych.
Zapytany wprost o swoje wystąpienia na rzecz większej równości płci w przemyśle filmowym, zadeklarował związek z ruchem feministycznym. Zaznaczył też, że niesprawiedliwość i tarcia wśród ludzi filmu wynikają z szerszego zjawiska.
Myślę, że jestem feministą, choćby ze względu na fakt, że wierzę w równe prawa dla wszystkich - deklaruje aktor. Ale jeśli miałbym usunąć tylko jedną rzecz z przemysłu filmowego, to byłaby ta cała gówniana hierarchia. Ludzie są często traktowani jak śmieci przez tych, którzy stoją wyżej. Tak jak w przypadku aktorów, którzy traktują bycie na planie filmowym jako szansę na zachowanie się jak zdiagnozowani socjopaci.