Marta Grycan i jej córki zniknęły ostatnio z salonów. "Polska Kardashianka" nadal prowadzi jednak cukiernię w Warszawie. Okazuje się, że jej wypieki mogą być równie niestrawne jak kreacje ze ścianek. Tak twierdzi przynajmniej jedna z jej "otrutych" klientek - Rafalala.
Najsłynniejsza polska transseksualistka opisała na swoim profilu "przygodę", jaka spotkała ją po zjedzeniu ciastka z cukierni Marty:
Wczoraj po 18.00 przejeżdżałam autem i poprosiłam mojego chłopaka, żeby się zatrzymał i kupił mi ciastko. Michał kupił mi "wiśniową fantazję". Po 20.00 zjadłam wypiek Marty Grycan i wszystko było okej, nawet smaczny, lecz kilka godzin później kiedy leżałam w łóżku dopadły mnie straszne mdłości. Wstałam, kręciło mi się w głowie jakbym skończyła przejażdżkę na karuzeli. Zaczęłam się zastanawiać co w tym ciastku było? - pisze Rafalala na Facebooku. Zrobiłam gorzkiej herbaty, nie zdążyłam jej wypić kiedy musiałam biec do łazienki. Dopiero około 5.00 usnęłam. Marto Grycan, otrułaś mnie, więcej Ci się to nie uda. Proponuje zmianę nazwy ciastka na "wiśniowy horror".
Przypomnijmy, że w lutym zeszłego roku cukiernia Marty cudem uniknęła licytacji komorniczej. Zobacz: Cukiernia Grycanki uratowana! ZAPŁACILI BOGACI ZNAJOMI