Wczoraj Justin Timberlake zagrał swój pierwszy koncert w Polsce. Wcześniej udało mu się to jedynie z grupą N'Sync. Nic więc dziwnego, że organizatorzy robili wszystko, by zaspokoić jego wymagania. Przypomnijmy: Timberlake podczas koncertu w Polsce żąda 12 samochodów i... słoika galaretki!
Timberlake zatrzymał się w apartamencie prezydenckim w gdańskim hotelu Hilton, pod którym wieczorem czekały tłumy fanów. Najpierw spotkał się z prezydentem miasta, Pawłem Adamowiczem. Polityk postanowił uhonorować Justina i wręczyć mu... kapelusz. Nakrycie głowy miało kojarzyć się z jego stylem, ale przy okazji postanowiono wzbogacić je o "polski akcent" - kosztowną broszkę z bursztynem. Niestety, całość nie prezentowała się tak gustownie, jak planowano, ale mimo to władze miasta zdają się być zadowolone z prezentu.
Myślicie, że Justinowi się spodobał? Przeczytajcie niektóre komentarze: