W 2010 roku Anna Mucha udzieliła wywiadu, w którym opowiedziała się za możliwością przerywania ciąży oraz koniecznością poszerzenia dostępu do antykoncepcji. 30-letnia, bezdzietna aktorka, miała w tym temacie jasno określone zdanie:
Dyskusja o niej zakończyła się tym, że zamiast taniej, powszechnie dostępnej dobrej antykoncepcji i wychowania seksualnego w szkołach mamy poczucie, że każda kobieta, która zdecydowała się na aborcję, jest zła. I że aborcja równa się zabijaniu - tłumaczyła w rozmowie z Elle. Dla mnie to kwestia podziału komórkowego. A nie człowieka, którego wysysa się odkurzaczem ze świętego łona, wyrywając rączki i nóżki. Jakoś "to" musiało się tam dostać, a ja słyszałam tylko o jednym przypadku niepokalanego poczęcia.
Dzisiaj Mucha jest matką dwójki dzieci, 3-letniej Stefanii i 8-miesięcznego Teodora. Chociaż jeszcze w 2012 roku twierdziła, że każda kobieta powinna w kwestii aborcji mieć wybór, dzisiaj bierze w obronę... profesora Bohdana Chazana. Były dyrektor Szpitala im. Św. Rodziny w Warszawie odmówił przerwania ciąży pacjentce, która miała taką prawną możliwość, odmówił także wskazania innego lekarza.
Żeby było jasne, wciąż jestem "pro choice". Ale ten choice jest już nieco inny, jak ma się dzieci - przyznaje Mucha w wywiadzie dla Grazii. Choć mam to szczęście, że moje dzieci są zdrowe, więc pewnie nie powinnam zabierać głosu... Niemniej uważam, że obie strony, pacjentki i lekarze, powinny być otoczone opieką. Słyszałam zresztą, że Chazan, jako jedyny w Polsce, zezwalał rodzicom dzieci, które zmarły przy porodzie, wprowadzić na teren szpitala fotografa i zrobić im zdjęcie. Na pamiątkę. Trudno zatem jednoznacznie go ocenić.
Prof. Chazan swoją pacjentkę wyboru pozbawił.