13 lipca na warszawskim Ursynowie doszło do tragicznego wypadku. Dariusz K., znany "menedżer gwiazd" i były mąż Edyty Górniak, jadąc ponad 100 km/h swoim BMW, potrącił przechodzącą na zielonym świetle 63-letnią Ewę J. Kobieta zginęła na miejscu.
Przeprowadzone badanie moczu wykazało, że Dariusz był pod wpływem kokainy. Sąd zdecydował o trzymiesięcznym areszcie obawiając się jego ucieczki, prokuratura postawiła mu zarzut umyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym oraz spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Grozi mu nawet 12 lat więzienia.
Teraz wiadomo już oficjalnie, że obrona K. będzie jeszcze trudniejsza. Z opinii biegłego z zakresu toksykologii jasno wynika, że były mąż Górniak prowadził pod wpływem kokainy.
Według eksperta do zażycia narkotyku doszło co najmniej na 1,5-2 godziny przed zdarzeniem - relacjonuje TVP Info. Z nieoficjalnych informacji wynika, że biegły zasugerował także w swojej opinii, że mogło nie być to jednorazowe przyjęcie narkotyku i Dariusz K. mógł je przyjmować wcześniej. Prokuratura nie wyklucza także powołania opinii biegłych psychiatrów, którzy sprawdziliby poczytalność Dariusza K. w momencie spowodowania wypadku. Sam fakt zażycia narkotyku jest okolicznością obciążającą muzyka.
Dodajmy, że do tej pory Dariusz twierdził, że nic nie pamięta. Ostatnio zaś chciał "błagać o litość"... Wciąż jednak nie przeprosił rodziny zabitej. Teraz na jaw wyszło jeszcze, że ma 170 tysięcy złotych (!) długu w niezapłaconych mandatach. To cud, że do tragedii nie doszło wcześniej.