Niewielka miejscowość rodzinna Marty Żmudy Trzebiatowskiej, Przechlewo, nadal nie może otrząsnąć się skandalu, jaki jej mieszkańcom zafundował wójt, ojciec aktorki. Mimo że bardzo zależało mu na tym, żeby wieść o jego pijackim wybryku się nie rozniosła, dowiedzieli się o nim wszyscy. Wyszło na jaw, że Andrzej Żmuda Trzebiatowski nie tylko spowodował wypadek po pijaku, ale próbował uciec i proponował łapówkę. Przed policjantami ukrył się w pokrzywach.
Jak relacjonuje poszkodowany kierowca, kucnął w krzakach i liczył, że policjanci go nie zauważą. Miał szczeście, że nikogo nie zabił. Zobacz: Pijany ojciec Żmudy proponował łapówkę?! "OFEROWAŁ 15 TYSIĘCY!"
Jak przypomina Fakt, ojciec Marty zawsze marzył o tym, by córka została prawniczką. Teraz jej pomoc by mu się przydała. Niestety, wybrała inną drogę. Zadecydował przypadek. Gdyby nie wygrany konkurs recytatorski, rodzice być może upieraliby się przy swojej wizji jej kariery.
Po tym przedstawieniu tata docenił zdolności córki, występowała na scenie przez 40 minut i nie pomyliła się ani razu - wspomina w rozmowie z tabloidem wychowawczyni z liceum Marty, Agnieszka Kamińska-Łukaszewicz.
Z czasem wójt nabrał zwyczaju popisywania się talentem córki przed kolegami.
Często prosiła o pomoc w wyborze tekstów, które recytowała na oficjalnych spotkaniach z wójtami z innych gmin - mówi informatorka tabloidu.
Zobacz też: Żmuda Trzebiatowska narzeka na aktorów-amatorów!