Joanna Moro zakończyła swoją przygodę w Tańce z gwiazdami z mieszanymi uczuciami. Ostatecznie nie udało jej się pokonać Anety Zając, z drugiej jednak strony udało się jej zyskać jeszcze większą popularność oraz wywalczyć tytułową rolę w serialu Blondynka. Zobacz: Moro w stroju Valentino za 13 TYSIĘCY! (ZDJĘCIA)
Jak zapewnia, zastępowanie Julii Pietruchy było dla niej bardzo pozytywnym doświadczeniem:
Dzisiaj seriale są naprawdę dobrze realizowane - ocenia w Fakcie. Jestem fanką seriali szwedzkich, norweskich, angielskich czy amerykańskich. Mam nadzieję, że Polska też pójdzie tą drogą. Serial dziś jest małym filmem. Myślę, że Blondynka jest bardzo dobrze zrealizowana, każdy z odcinków ma początek i koniec. To naprawdę dobra produkcja. Myślę, że widzowie w Polsce nie byli gotowi na to, bym tak świeżo po Annie German weszła w kolejną mocną postać. Dlatego też w międzyczasie zdecydowałam się na udział w Tańcu z gwiazdami, by dać odetchnąć widzowi i przygotować go do zmiany wizerunku.
W nadchodzącej edycji jej były partner, Rafał Maserak, nauczy tańczyć byłą Miss Polonia, Marcelinę Zawadzką.
Niestety, każde z nas po programie wpadło w kolejny wir pracy i ten kontakt jest bardzo słaby - żali się w tabloidzie. On jest cały czas na wyjazdach, ja też na planie. Na pewno będę mu kibicowała i trzymała za niego kciuki. Na pierwszym odcinku zobowiązuję się siedzieć w pierwszym rzędzie i go dopingować. Bardzo zaprzyjaźniłam się z Klaudią Halejcio, często do siebie dzwonimy. A poza tym mam kontakt jeszcze z Tomkiem Barańskim czy Niną Tyrką.
Na szczęście kontakt nie urwał się całkowicie. Ostatnio Joanna odwiedziła Rafała na sali treningowej... Zobacz: Moro wciąż odwiedza Maseraka na treningach... (ZDJĘCIA)