To było już ostatnie spotkanie ze śpiewającymi gwiazdami. Krzysztof Ibisz z tej okazji nie przywdział fikuśnych trampek, uznajemy to za istotne wydarzenie.
Wystartowała trójka: Liszowska, Kazadi, Polk. To znaczy ta trójka miała nam jeszcze cokolwiek zaprezentować. Nie wiedzieć czemu w odcinku finałowym producenci zafundowali nam takie atrakcje, jak duet Aleksandry Woźniak i Jakuba Tolaka, czy Kasi "3000" Sowińskiej i Kasi Zielińskiej. Nie wiemy, co gorsze.
Patricia Kazadi, choć w utworze Michaela Jacksona się podobała, odpada ze ścisłego finału. A dalej był już bardzo wyrównany pojedynek... Piotr Polk był świetny jako Lou Bega. Ponoć nawet mąż Edyty Górniak jest o niego zazdrosny, choć to wyznanie uznajemy za jakąś nieudaną próbę prowokacji ze strony jurorki (mogłaby się w tej dziedzinie podszkolić u Dody). Joanna Liszowska też umiejętnie czarowała publiczność ciepłem, ekspresją i seksapilem. Wykonanie Sunny Boney M było chyba najlepszym z jej występów. Widzowie i jury stanęli przed trudnym wyborem.
Gdyby miało decydować tylko jury, pewnie wygrałby Piotr Polk. Chodziło jednak o SMS-y miłośników polskich seriali. Zatem Joanna Liszowska zdobyła Brylantowy Mikrofon i możliwość nagrania własnej płyty. Miejmy nadzieję, że wykorzysta ją lepiej
http://www.wrzuta.pl/film/rYWJ8akGcM/.