Myślicie, że kupienie sobie nowego Porsche to spełnienie marzeń. Skąd - to tylko początek stresu i kłopotów. Parkowanie lśniącego samochodu na warszawskim podwórku jest ryzykowne. Ktoś może przecież ukraść znaczek, lub jakąś inną część, zarysować... Huberta Urbańskiego musiało to już kiedyś spotkać, ponieważ bardzo martwi się o pozostawiony bez opieki wóz.
Nasza informatorka zauważyła go na Bielanach, gdy stał na balkonie i pilnował samochodu. Był z wizytą u ciotki. Rodzinnemu spotkaniu przeszkadzał jednak niepokój.
Co jakiś czas pan Hubert, pomimo niskiej temperatury, wychodził na balkon i zerkał w stronę auta - wspomina. Zupełnie jakby obawiał się, że ktoś ukradnie cacko stojące tuż pod blokiem, na podwórku.
Cóż, im większy szpan, tym większe ryzyko. To kolejny dowód na to, że Hubert Urbański ma tylko jeden samochód. Przypomnijmy - był w nim widziany na zakupach, z mamą i córką (jak zmieścili się we trójkę, z zakupami do dwuosobowego, ciasnego Porsche Cayman - pozostaje zagadką). Brak drugiego, cywilnego pojazdu czyni życie Huberta trudniejszym i mniej komfortowym niż większości z nas.