Dwa lata temu Beata Tadla i Jarosław Kret zaczęli się ze sobą oficjalnie pokazywać "na salonach". Prezenter pogody zostawił dla dziennikarki swoją dotychczasową partnerkę, Małgorzatą Kosturkiewicz, z którą ma syna, 4-letniego syna Frania. Kobieta dowiedziała się o rozstaniu z gazet, w których Kret barwnie opowiadał o swoim życiu osobistym. Przypomnijmy: "Wyszedł z domu PO RODZINNEJ IMPREZIE i... ZNIKNĄŁ!"
Kosturkiewicz nie poddała się jednak tak łatwo. Zażądała od Kreta płacenia wysokich alimentów (w wysokości 5 tysięcy złotych miesięcznie) i od początku chciała odseparować go od syna. Teraz chce ograniczyć mu prawa rodzicielskie, bo Kret nie wywiązuje się ze swoich ojcowskich obowiązków:
Pochłonął go nowy związek z Beatą Tadlą i opieka nad jej synem Jankiem - zdradziła w tygodniku Na Żywo znajoma Kosturkiewicz. Jarosław płaci na własnego syna wysokie alimenty, ale bywa, że nie przychodzi na umówione spotkania. Zdarza się, że powierza opiekę nad Frankiem krewnym i znajomym. Bo jego kolejną wielką miłością jest praca i podróże.
Znajomi, którymi tak lubi wyręczać się Kret mogą go teraz skompromitować. Była partnerka dziennikarza sama jest producentką telewizyjną, więc również bardzo dobrze zna całe środowisko. Poprosiła już znajomych o odpowiednie wsparcie w przypadku procesu sądowego.