Wczoraj ogłoszono oficjalnie, że Donald Tusk został wybrany przez przywódców Unii Europejskiej na nowego przewodniczącego Rady Europejskiej. Nowe stanowisko obejmie 1 grudnia i będzie je piastować przez dwa i pół roku. To jedno z najważniejszych wydarzeń dla polskiej polityki i dyplomacji ostatnich lat.
W sobotę kandydatura 57-letniego polityka została zgłoszona w ostatnią sobotę przez dotychczasowego przewodniczącego, Hermana Van Rompuy. Propozycja dotyczyła pary polityków: Tusk na szefa Rady, a na szefową unijnej dyplomacji zarekomendował Federikę Mogherini, włoską minister spraw zagranicznych. Zarówno Tusk, jak i Mogherini zostali zaakceptowani na nowych stanowiskach. Jak przytacza Gazeta Wyborcza, na konferencji prasowej Van Rompuy zwrócił się do nich:
Macie pełne poparcie unijnych przywódców. Świat zachodni jest przekonany, że Donald Tusk będzie dobrze prowadził Unię Europejską tak, jak dobrze prowadził Polskę.
Odpowiedzią na to zapewnienie było wystąpienie Tuska, z początku w języku angielskim, ale później już po polsku aby "uniknąć nieporozumień".
To ważna chwila dlatego, bo jestem przekonany, że polskie dziedzictwo i nasze europejskie marzenia mogą stać się istotnym źródłem energii, której Unia Europejska bardzo potrzebuje i będzie potrzebować w przyszłości - zapewniał obecny premier Polski. Później dodał, że do grudnia będzie mówił płynnie po angielsku.
Van Rompuy na stanowisku przewodniczącego zarabiał rocznie 300 tysięcy euro, czyli około 1,2 miliona złotych! Jeżeli stawka się nie zmieni, Tusk będzie zarabiał ponad 100 tysięcy złotych miesięcznie…
Może wreszcie uda mu się dogonić córkę, Kasię Tusk, której zarobki na blogu wyceniane są na 50-100 tysięcy miesięcznie. Przypomnijmy: "Polityka": "Kasia Tusk WYCIĄGA KILKAKROTNIE WIĘCEJ niż jej ojciec jako premier"