Czesław Mozil, niegdyś posługujący się pseudonimem Czesław Śpiewa zawojował polski rynek muzyczny sześć lat temu piosenką Maszynka do świerkania. Wszyscy byli zainteresowani muzykiem, który nieporadnie posługiwał się językiem polskim i opowiadał o domu w Danii, gdzie spędził większość swojego życia. Wkrótce Mozil dostał się do X Factora a TVN dofinansował mu nawet lekcje ojczystego języka.
Teraz muzyk zdradza kulisy swojej szybkiej kariery w naszym kraju. Okazuje się, że powód przeprowadzki do Polski był bardzo prozaiczny. Mozil musiał uciekać z Danii, w której narobił pokaźnych długów. Chciał zostać restauratorem:
Po studiach kupiłem knajpę z kolegą, wzięliśmy kredyt. Prowadziliśmy ją bez wiedzy, jak to się robi - opowiada w Vivie. Wyobraź sobie: już dwa lata masz knajpę, musisz codziennie przychodzić, zapieprzać po 12 godzin i jesteś blisko totalnego bankructwa. Mieliśmy dług na blisko milion złotych.
Na szczęście Czesław wraz z kolegą pozbyli się nierentownej restauracji w ostatniej chwili:
Cztery miesiące przed wybuchem kryzysu w 2008 roku sprzedaliśmy ten biznes, a w banku powiedzieli nam, że mieliśmy szczęście. Już nam to chcieli zabrać. I uciekłem z Danii do Polski, ale nie spodziewałem się, że mi się Polska tak spodoba. Że mnie tu pokochają. Przyjeżdżam i nagle jest na mnie boom. Każdy to lubi, każdy chce mieć te 15 minut sławy - dodał.
Niestety, Polacy nie okazali się chyba do końca tak bardzo gościnni. Zobacz: "Mozil MA DOŚĆ szydzenia z niego!"