Michał Wiśniewski dwa lata temu ujawnił, że zdiagnozowano u niego raka. Z opublikowanych przez niego badań wynika, że przyczyną mógł być wirus HPV, powodujący choroby weneryczne. Wiśniewski roznosił go prawdopodobnie od lat. W każdym razie wystarczająco długo, by komórki zmutowały w raka płaskonabłonkowego. To oznacza, że wszystkie jego byłe żony mogły być narażone na zakażenie. Doszło do tego, że była żona Michała, Magda Femme, poinformowała, że Wiśniewski zaraża HIV-em. Jego obecna żona, Dominika Tajner, była przerażona.
Niestety, Michał wyznaje, że to nie koniec jego kłopotów zdrowotnych. Pomijając, że tydzień temu złamał nogę, choruje także na łuszczycę. To przewlekła choroba, której skuteczne wyleczenie jest praktycznie niemożliwe. Można tylko łagodzić jej objawy. Wiśniewski bierze na to zastrzyki. Są one jednak bardzo kosztowne.
Teraz za jeden zastrzyk na łuszczycę, na którą choruję, trzeba zapłacić 14 tysięcy złotych - wyznaje w Fakcie. Więc jedyną metodą na spokojną jesień życia jest pracować do późnej starości, co zamierzam zrobić.
Do tej pory Wiśniewski nie odłożył zbyt dużo. W szczytowym momencie swojej kariery żył ponad stan, a także podjął kilka nietrafionych decyzji biznesowych, które wpędziły go w długi. Chwali się, że zmarnował i przegrał w pokera ponad 30 milionów złotych!
Świat show biznesu nie gwarantuje milionów, a jeśli ma się dobre zarobki, to trwają przysłowiowe 5 minut - żali się teraz w tabloidzie i dodaje, że ZUS wyliczył mu emeryturę na 169 zł miesięcznie. Trzeba pamiętać, że system emerytur społecznych został stworzony w czasach, kiedy przeciętny mężczyzna żył 55 lat, kobieta 50, a do jedynych lekarstw należały spirytus i zioła.
Czy Wiśniewski naprawdę powinien żalić się na ZUS? Miał przecież w rękach fortunę.