Przedwczoraj około 10 rano czarne porsche na szwedzkich numerach staranowało zaparkowanego na warszawskiej ulicy nissana, który siłą rozpędu wjechał w sąsiadującą skodę. Na szczęście nie doszło do kolejnej tragedii, bo oba auta były puste. Za kierownicą porsche siedziała znana aktorka, milionerka i matka dwójki małych dzieci, Joanna L., która, jak wykazało badanie alkomatem, miała 1,2 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Skoro już tak się upiła, dlaczego nie zamówiła taksówki?
W wydanym wczoraj oświadczeniu aktorka tłumaczy się, że "wypiła wino do kolacji". Czy jedno wino na jej masę mogło naprawdę dać taki wynik o 10 rano? Sprawdza to dzisiejszy Fakt i twierdzi, że Joanna L. mija się z prawdą.
Po przylocie ze Szwecji - gdzie żyje na co dzień - gwiazda spotkała się z przyjaciółmi. W ciągu wielu wspólnie spędzonych godzin popijali wino i drinki - relacjonuje tabloid. Tak dobrze się bawili, że impreza trwała do późnych godzin nocnych. Rano gwiazda nie czuła się zmęczona, nie odczuwała też kaca. Lekkomyślnie postanowiła w związku z tym sama wyruszyć na nagrania programu "Twoja twarz brzmi znajomo".
Zdaniem pracownicy Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, to nie mógł być jeden kieliszek, lecz raczej około dwóch butelek.
Stężenie alkoholu w organizmie pijącego rośnie z różną szybkością, zależnie od tego, czy pije się na pusty, czy pełny żołądek, wolniej, czy szybciej, jak długie są odstępy czasu między poszczególnymi dawkami alkoholi - wyjaśnia w tabloidzie Jadwiga Fudała.
Jak potwierdza rzecznik stołecznej policji, Joanna L. dostała już wezwanie na przesłuchanie.
Kierująca porsche dostała wezwanie na przesłuchanie w celu złożenia wyjaśnień - informuje Mariusz Mrozek.
Po wysłuchaniu jej zeznań, policja skieruje do sądu wniosek o ukaranie aktorki. Grozi jej do 2 lat więzienia.
Na razie córki Liszowskiej, 3-letnią Emmę i roczną Stellę do przedszkola wozi opiekunka. Joanna oddała jej do dyspozycji jedno ze swoich luksusowych aut.