Prawnicy, wynajęci przez Izę Adamczyk, mają nadzieję przekonać sąd, że były mąż Edyty Górniak wprawdzie rzeczywiście brał kokainę, ale z ważnych powodów. Tego że prowadził naćpany, nie da się już zakwestionować, gdyż biegli z dokładnością co do pół godziny określili, kiedy wciągnął ostatnią kreskę.
Co było dalej - wiadomo. Naćpany celebryta, gnając przez miasto z prędkością 100 km/h, zabił kobietę przechodzącą przez pasy na zielonym świetle. Grozi mu za to do 12 lat więzienia. Czy spotka go sprawiedliwa kara?
Zdaniem większości prawników, w takiej sytuacji nie ma mowy o wyroku w zawieszeniu. Jedyne, o co mogą zawalczyć obrońcy to jak najmniejsza ilość lat. Mają już pomysł, jak wzbudzać litość do celebryty.
Podstawą linii obrony ma być "chorowita natura" muzyka - potwierdza informator Życia na gorąco. Nerwy zżerają go od lat, przez wrzody żołądka podobno kilka razy trafił do szpitala. Osobiste problemy doprowadziły go do depresji, a ta do szukania zapomnienia w narkotykach**.**
Czyli przez wrzody żołądka, ze stresu, jeździł 100 km/h po narkotykach.
Przypomnijmy, że celebryta koił nerwy nie tylko kokainą lecz także markowymi ciuchami i butami od Dolce & Gabbana. Oraz nagminnym łamaniem prawa. Jak wyszło na jaw po wypadku, celebryta zalega aż 170 tysięcy złotych (!) z tytułu niezapłaconych mandatów. Co takiego musiał nabroić, że aż tyle się zebrało? I dlaczego nikt nie zareagował wcześniej?