Karolina Korwin-Piotrowska znana jest z surowego oceniania świata polskich celebrytów. Kilka dni temu jako jedna z niewielu potępiła jeżdżącą po pijaku Joannę L., której broniła ze łzami w oczach Katarzyna Skrzynecka. Zobacz: Skrzynecka broni Joanny L.: "90% Z NAS miało SETKI TAKICH SYTUACJI!"
W wywiadzie udzielonym Dziennikowi Korwin-Piotrowska tłumaczy, dlaczego uważa polskie gwiazdy za płytkie i puste. Przekonuje, że z pewnością nie poradziłyby sobie w amerykańskim show biznesie, o którym tak marzą:
Polscy celebryci w Stanach nie przeżyliby 6 minut. Nie wychodziliby z sądu, skarżyliby wszystkich choćby po jednym programie Kimmela. To byłaby rzeźnia, oni nie zdają sobie sprawy, jak wygląda amerykański show biznes. Musimy sobie też powiedzieć szczerze, że polscy celebryci kłamią i niestety zapracowali sobie na hejt, który zbierają od ludzi, bo ludzie zwyczajnie to widzą. Nawet wielkie firmy, które zatrudniały celebrytów do reklam, teraz mówią "oni są niewiarygodni w tym co robią". To są po prostu kłamcy, tak przylepieni do swojego medialnego wizerunku, że im się już te światy zlewają, mają inną wersję siebie na poniedziałek, inną na wtorek, a jeszcze inną na niedzielę. Oni przez to wariują i niestety nie traktują poważnie swoich odbiorców. Myślą, że ludziom można wcisnąć każdy bajer. Najgorszym błędem polskiego show biznesu jest to, że ma ludzi za debili, a odbiorców za nie myślących kretynów. I to się mści. Są już historie i przykłady karier, które o tym świadczą. Tak się nie da przez całe życie, bo w pewnym momencie kłamstwo wychodzi. Celebryci nie potrafią spojrzeć na siebie obiektywnie, nie biorą dobrych rad, chcą tylko hołdów. To są ludzie przyzwyczajeni do tego, że wszyscy im mówią, że jest świetnie. Budzą się z ręką w nocniku, kiedy wcale nie jest świetnie, kiedy paparazzi są po domem, a policja wzywa na przesłuchanie. I nagle robi się niesympatycznie. Wtedy oczywiście wszystkiemu winne są media, nie oni.
Korwin-Piotrowska wspomina też o fanach, którzy jej zdaniem są przez polskie gwiazdy wykorzystywani. Ona sama nie raz stała się obiektem ataku wielbicieli Dody czy Edyty Górniak, kiedy odważyła się skrytykować ich idolki:
Generalnie celebryci wysługują się fanami. Te wszystkie fankluby działają trochę jak sekta, która zalewa ci Facebooka, pisze wulgarne maile i wyzywa od najgorszych - wspomina. Przodują w tym dwie nasze divy, czyli Doda i Edyta Górniak. W ich przypadku są to kościoły fanowskie. To jest trochę taki fenomen ogólnoświatowy, bo spróbuj napisać coś negatywnego o Bieberze czy One Direction, to spotka cię kara boska. Te grupy fanowskie są bardzo silne i to one załatwiają za celebrytów brudna robotę. Tak samo jest w Polsce. Ich idol jest absolutnie nietykalny i choćby robił rzeczy głupie i haniebne, dla nich pozostaje bogiem.
_
_