Tydzień temu na jednej z warszawskich doszło do kolizji z udziałem trzech samochodów, z których dwa na szczęście stały zaparkowane bez pasażerów w środku. Czarnym porsche, które je staranowało, kierowała gwiazda programu Twoja twarz brzmi znajomo, Joanna L. Jak wykazało badanie alkomatem, miała aż 1,2 promila w wydychanym powietrzu.
Pijacki rajd matki dwójki małych dzieci nie spotkał się z życzliwym przyjęciem. Aktorka dolała oliwy do ognia, tłumacząc się, że "piła wino do kolacji". Wina były chyba co najmniej dwa. Za aktorką murem stanęła koleżanka z programu, Katarzyna Skrzynecka, a teraz jej mąż. Przekonują nas, że Joanna nie wiedziała, że jest pijana, a poza tym "90% z nas" jeździło po pijaku "setki razy".
Rzeczywiście sytuacja ekipy programu jest nie do pozazdroszczenia. Większość odcinków została nagrana przed kompromitacją Joanny L. i po pierwszym wyemitowanym odcinku widać, że jest promowana na zwyciężczynię show. Prawdopodobnie zadecydowano już, że to ona ma wygrać.
Obrona w wykonaniu Skrzyneckiej nie wypadła wiarygodnie, a tylko rozzłościła innych celebrytów, którzy postanowili zapewnić publicznie, że nie prowadzili po pijaku ani setki razy, ani nawet raz.
O ile gwiazdy mają różne przywileje, tak zakaz wsiadania za kółko po alkoholu tyczy się wszystkich. Rysa na nowym porsche czy maseratti to nic przy potencjalnym narażeniu innych na niebezpieczeństwo i możliwość spowodowania tragedii dotykającej zarówno najbliższych kierowcy, jak i ofiar - komentuje w Super Expressie Doda. Za każdym razem będąc na rauszu i włączając pierwszy bieg, należy o tym pamiętać.
Podobnego zdania jest Natalia Siwiec.
Akcja powinna uświadamiać, że w**siadając pod wpływem czegokolwiek, bierzemy na swoje barki los wielu niewinnych osób** - tłumaczy modelka. Warto sobie to uświadomić i zastanowić się, czym jest pozbawienie innej osoby zdrowia lub życia. Czy nasze życie jest warte takiego ryzyka?
Jedynym celebrytą, który przyznał się do takiej wpadki jest aktor serialu Na Wspólnej, Mieczysław Hryniewicz. Zapewnia, że był wtedy młody i głupi.
Gdy miałem dwadzieścia kilka lat, wracałem po sylwestrze. Jechałem powoli, ostrożnie, a gdy wróciłem do domu, podziękowałem Bogu za opiekę i obiecałem, że nigdy więcej tak nie zrobię. Ja też piję wino wieczorami. Jeśli wypiję więcej, nie wsiadam następnego dnia do auta - zapewnia w tabloidzie.