W długi sierpniowy weekend w Warszawie doszło do dramatycznego wypadku z udziałem Magdy Modrej. Jechała swoim mini przez Aleję Wilanowską, gdzie wjechało w nią pędzące ponad 100 km/h BMW. Zobacz: Modra o wypadku: "Kierowca BMW pędził 100 km/h w centrum miasta!"
Modra jechała samochodem z córeczką Leą, którą w ostatniej sekundzie zasłoniła własnym ciałem. Po wypadku zawieziono ją do szpitala, gdzie przeszła poważną operację, po której jej życie podtrzymywała aparatura medyczna. Zobacz: Magda Modra ZASŁONIŁA DZIECKO PODCZAS WYPADKU! Było o włos od tragedii!
Prezenterka wspomina, że to był dla niej krytyczny moment, gdy czuła zbliżającą się śmierć, ale walczyła o życie - dla córki.
Jak miałam robiony rezonans magnetyczny to przeżywałam tragedię, walczyłam sama ze sobą - wyznała w Dzień Dobry TVN. Chciałam odpłynąć i odejść, bo myślałam, że już nie mam siły, a jednak myśl o małej sprawiała, że byłam silna i muszę przeżyć dla niej, bo wiedziałam, że moje córki muszą mieć mamę.
Modra pamięta chwilę wypadku i choć to były ułamki sekund, potrafi odtworzyć zdarzenie i towarzyszące mu emocje.
To są ułamki sekund, takie czekanie, aż to przyjdzie i myślenie, czy przeżyjemy - opowiedziała w wywiadzie. Huk, uderzenie, hałas jaki temu towarzyszył. Ja wiedziałam, że do tego dojdzie i nie byłam w stanie nic zrobić. To jest tak niesamowite, bo wiesz, że to się wydarzy. I wtedy robisz to, co musisz, żeby ochronić córkę. Mam w głowie jedną wizję. Moje dziecko i jej twarz. Jej buźka to jest to, co widziałam przez cały czas, kiedy samochód się obracał i kręcił.
Miejmy nadzieję, że czarna seria wypadków w Warszawie z udziałem celebrytów już się skończyła. Każdy pijany kierowca powinien pamiętać, że w samochodzie obok niego może jechać mama z małym dzieckiem.