Do tragicznego wypadku doszło w sobotę w Wyszecinie, gdzie pijany mężczyzna uderzył z ogromna prędkością audi, którym jechała cała rodzina. Ze wstępnych ustaleń funkcjonariuszy wynika, że pijany nagle zjechał na przeciwległy pas ruchu. Niestety 27-latka w siódmym miesiącu ciąży zginęła na miejscu. Ratownik próbował uratować życie dziecka i podjął decyzję o cesarskim cięciu jeszcze w karetce. Niestety, nie udało się uratować noworodka. Z wypadku ocalał mąż kobiety. Mężczyzna jest w stanie ciężkim i walczy o życie.
Okazuje się, że sprawca wypadku nie po raz pierwszy siadł za kółkiem po pijaku. Już trzykrotnie był zatrzymywany w stanie nietrzeźwym i posiadał zakaz prowadzenia pojazdów. Ostatni raz skazany został w 2010 roku na siedem lat.
37-letni mężczyzna został trzykrotnie złapany na jeździe po pijanemu, ale nie spowodował wcześniej żadnego wypadku - mówi Dariusz Witek-Pogorzelski, szef Prokuratury Rejonowej w Wejherowie. Mężczyzna przyznał się do zarzucanych mu czynów. Zeznał, że był na przyjęciu, na którym wypił osiem piw, a potem postanowił, że wróci do domu.
Razem z pijanym kierowcą w aucie znajdował się jego kolega, który zbiegł z miejsca wypadku.
Nie wierzcie celebrytom, którzy broniąc się przekonują, że "nie wiedzieli, że byli pijani", albo, że "90% z nas jeździ po pijaku". To bardzo groźne słowa, bo pijani kierowcy tacy jak ten mogą potraktować je jako rozgrzeszenie. Po pijaku jeżdżą tylko ludzie nie szanujący swojego i cudzego życia.