_
_
Co jakiś czas celebrytki starają się pokazać ludzką twarz i żalą się w mediach swoimi życiowymi problemami. W najnowszym numerze magazynu Flesz o trudnych chwilach postanowiła opowiedzieć Maja Sablewska. Stylistka, która zaczynała jako opiekunka do dzieci, a później została menedżerką gwiazd, wyjawiła, jak wyglądała jej nieudana współpraca z Mariną Łuczenko.
Celebrytka nie musi martwić się dziś o pieniądze i karierę. Związała się z jednym z najbogatszych polskich sportowców, Wojciechem Szczęsnym. Kilka lat temu próbowała, z pomocą Mai, zostać piosenkarką. Sablewska wyznaje, że to ona płaciła za jej promocję. I wszystko straciła.
Próbując odnieść sukces z nową podopieczną musiała sprzedać swoje luksusowe BMW. Nie było już jej stać na jedzenie w drogich restauracjach. Wspomina, że myślała, że "jej życie się kończy":
Oj, poleciałam wtedy tyłkiem po betonie - wspomina w rozmowie z Fleszem. Zainwestowałam pieniądze w Marinę, sprzedałam sportowe bmw i przesiadłam się do osiemnastoletniego auta. Skończyło się jedzenie w dobrych restauracjach. Wydawało mi się, że moje życie się kończy, a dzisiaj jestem wdzięczna za to losowi. Muszę się przyznać, że wcześniej mogłam sobie pozwolić na wiele rzeczy, pieniądze były dla mnie ważne.
_
_
__
_
_