Młodsza siostra Mateusza Damięckiego też bierze udział w rodzinnym interesie. Mama (menedżerka) wysyła ją nawet do "trudniejszych" miejsc - zawodówek i techników. Nasz informator wspomina, że ostatnie 45-minutowe występy w gdańskim technikum i zawodówce wzięła po 600 złotych. To 10 razy mniej niż potrafi zarobić podczas godziny lekcyjnej jej brat.
Była małomówna - wspomina świadek. Miała minę, jakby ktoś jej kazał tam przyjść za karę. Młodzież próbowała ją ośmielić, ale nie bardzo im się to udało.
Inne nasze źródło donosi, że Matylda objechała niedawno 5 szkół w Gdańsku. Na wycenionym na 5 złotych od głowy "występie" opowiadała między innymi o tym, jak "fajnie" było całować się z Kubą Wesołowskim. Cóż, to na pewno ciekawsze dla siedzących na podłodze uczniów niż kawały o Żydach i teściowej opowiadane przez jej ojca.