Borys Szyc miał w ten weekend bardzo niemiłe przejście z taksówkarzem. Po udanej imprezie zebrał znajomych, by pojechać w drugie miejsce (dokładnie - na imprezę do Kasi Figury). Zamówili 2 taksówki. Kierowcy długo czekali, aż pijane towarzystwo zbierze się i wsiądzie do samochodów. Gdy jechali przez Most Poniatowskiego, Szyc spytał się nagle taksówkarza (chyba dla żartów): A co to? VIP-om już się nie otwiera drzwi?
Kierowcy się to nie spodobało. Zatrzymał samochód, wysiadł wściekły, otworzył drzwi od strony Szyca i powiedział: Wypierdalaj! Szyc zaczął się jąkać: Ale jak to? Dlaczego? Taksówkarz powtórzył swoją "prośbę", złapał go za kurtkę i wyciągnał z samochodu. W międzyczasie drugi taksówkarz też się zatrzymał, bo jechał za nim i też wyprosił pasażerów. Zostawili ich samych na środku mostu i odjechali.
To nawet zabawne. Jeżeli mieliście słaby weekend, możecie się pocieszyć - ktoś bawił się gorzej.