Niedawno pisaliśmy, że Michał Milowicz wystąpi na imprezie sylwestrowej w restauracji Astoria w Białymstoku. Dla wszystkich zastanawiających się, czy pójść go pooglądać, podpowiadamy - nie ryzykujcie. Milowicz bywa bowiem niemiły dla płacących za jego występ ludzi. Oto jak wspomina nasza informatorka jego chałturę na konferencji w warszawskim hotelu Marriott:
Mimo że dostał za ten występ mnóstwo kasy, traktował nas bardzo z góry [a może właśnie dlatego?]. Przykładowo - stałyśmy z koleżankami pod samą sceną i jedna krzyknęła dla żartu: "Wchodzimy na scenę!" Wtedy Milowicz przerwał śpiewanie i powiedział niemiłym tonem: "Umówmy się, moja scena jest tu, a wasza tam!" Kiedy inna koleżanka kręciła go telefonem, krzyknął: "Tylko żebym później nie znalazł tego filmiku na Pudelku!"
Cóż, w drugim wypadku jego troska była całkowicie uzasadniona.