Kilka dni temu premierę miała książka pt. Wyznania hieny. Jak to się robi w brukowcu Piotra Mieśnika - byłego redaktora Faktu, który postanowił zdradzić kulisy pracy w tabloidzie. Przez siedem lat pracował w jego dziale krajowym.
Mieśnik wspomina, ile paparazzi mogą zarobić za niektóre materiały, zwłaszcza te "mocniejsze". jednymi z najdroższych były zdjęcia Justyny Steczkowskiej topless na wakacjach:
Zdarzały się złote strzały przynoszące paparazzim albo nawet zwykłym czytelnikom, którzy przez przypadek zrobili zdjęcie na przykład gwieździe na wakacjach (taka powiedzmy Justyna Steczkowska opalająca się topless na plaży w Turcji), kwoty rzędu nawet pięćdziesięciu tysięcy złotych - wspomina.
Wielkie wydarzenia medialne, takie jak śluby znanych ludzi, były jednak profesjonalnie "obstawione" przez paparazzi: Gdy można było pozwolić sobie na wynajęcie śmigłowca, tak jak na przykład niedawno miało to miejsce przy okazji ślubu supergwiazdy piłkarskiej Roberta Lewandowskiego, którą to uroczystość wraz z przyjęciem weselnym, niemalże na żywo relacjonowano z pokładu helikoptera.
Mieśnik opowiada też o zdjęciach, które powstały, ale nigdy nie zostały opublikowane. Na szczęście:
Czesław Niemen umierający w szpitalu na raka? Proszę bardzo. Wprawdzie tych zdjęć nigdy nie zobaczyliście, ale powstały. Są gdzieś na dnie szuflady redaktora naczelnego, w jakimś zapomnianym, ukrytym folderze na twardym dysku. Po co je zrobiono? Licho raczy wiedzieć. Żeby pokazać, że można? Że nie ma "nie da się"? A może już stały na stronach i w ostatniej chwili spadły z łamów, bo zainterweniował ktoś z góry, z władz koncernu? "Dostałem za nie dwadzieścia tysięcy złotych, to był mój najlepszy strzał" - chwalił mi się kiedyś autor tych zdjęć.