Afera z Kingą Dunin i Ignacym Karpowiczem zaczęła się od wpisu pisarki na Facebooku, w którym publicznie domagała się zwrotu pożyczonych 13 tysięcy złotych. Zdradziła, że pisarz w odpowiedzi na prośby kazał jej "spierdalać". W rewanżu poniżony 38-latek w oficjalnym oświadczeniu oskarżył swoją byłą mentorkę o... gwałt. Przyznał, że wszedł do jej łóżka licząc na korzyści towarzyskie i artystyczne. Pozwalał się dotykać, bo bał się, że Dunin "straci nim zainteresowanie". Zobacz: Pisarz atakuje Dunin: "Regularnie MOLESTOWAŁA MNIE SEKSUALNIE!"
Dzisiaj na profilu Dunin pojawiła się odpowiedź na oskarżenia Karpowicza o "regularne molestowanie seksualne". Kinga twierdzi, że zarzuty są nieprawdziwe i że wcześniej dostawała od niego "obrzydliwe, pełne przemocy maile", które zachowała. Przypomina też, jak pomagała mu w karierze. Co ciekawe, w odpowiedzi na oskarżenie o molestowanie Dunin zdradza, że Karpowicz... "żyje w konkubinacie" w sekretarzem nagrody Nike i sugeruje, że to dzięki tymu był dwukrotnie nominowany do tej nagrody i mógł liczyć na darmową promocję w "Gazecie Wyborczej". Czy tak robi się w Polsce kariery literackie?
Na Facebooku pisarki czytamy:
Wciąganie intymnych spraw po latach znajomości jest podłe. I nie zamierzam z nikim publicznie dzielić tym, jak ja to widziałam i kto komu co proponował. Mogę jedynie powiedzieć, że jeśli Ignacy Karpowicz poważnie i naprawdę wierzy, że był molestowany (w innych jego obrzydliwych i pełnych przemocy mailach padały także poważniejsze zarzuty, wszystkie te maile zachowałam) powinien zwrócić się w tej sprawie do prokuratury. Albo do psychiatry. Osobiście doradzałabym psychiatrę. Wobec takiego zarzutu zastanawiam się też nad wniesieniem do sądu sprawy o zniesławienie.
Wsparcie, którego mu udzielałam – stale czytając, to co pisze, i dzieląc się uwagami – było większe niż ma odwagę przyznać. Kiedy widzieliśmy się ostatni raz – jedząc kolację na mieście – przekazałam mu wydruk z ostatnimi redakcyjnymi uwagi do Sońki. Dziękował i mówił, że "uratowałam tę książkę". Nie wyglądał na ofiarę.
Jak sądzę, próbuje on rozpętać tę aferę, żeby ukryć ważniejszą dla siebie sprawę, jaką jest dwuznaczna sytuacja w nagrodzie Nike. Żyje on w konkubinacie z Sekretarzem tej nagrody, a Sekretarz ma pewne możliwości wpływu, np. może proponować odpowiednich członków jury, dostarczać informacji na temat przebiegu obrad... Gdyby Sekretarzem była pani Vargowa, a kandydatem Krzysztof Varga nikt nie miałby wątpliwości, że coś tu jest nie w porządku. A trzeba dodać, że Sekretarz jest też osobą zmawiającą teksty o książkach w GW – co zapewniło Karpowiczowi promocję, jakiej raczej nie doczekaliby się inni pisarze.
Pieniądze się oddaje, a spraw intymnych (sprawy długu nie uważam za intymną, a co najwyżej prywatną i upubliczniłam to nie w mediach, tylko na prywatnym fb) przyzwoici ludzie nie używają do rozgrywania publicznie osobistych porachunków - kończy Dunin.
Miejmy nadzieję, że "konkubinat" Karpowicza z sekretarzem nagrody Nike skończy się lepiej niż spanie i dotykanie się z Kingą Dunin.
Trzeba przyznać, że świat polskiej kultury wydaje się zza kulis jeszcze dziwniejszy niż show biznes.