Wczoraj został ogłoszony akt oskarżenia w sprawie wypadku spowodowanego przez Joannę L. 1 września pijana aktorka wsiadła rano do swojego luksusowego porsche i rozbiła dwa zaparkowane auta. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Badanie alkomatem wykazało, że gwiazda Polsatu miała 1,2 promila w wydychanym powietrzu. Tłumaczyła, że poprzedniego dnia wypiła "wino do kolacji"... Wina były chyba dwa, albo trzy.
Po usłyszeniu zarzutów Joanna L. zaproponowała dobrowolne poddanie się karze. Chciała zapłacić 10 tysięcy złotych. To dla niej grosze, bo za jeden dzień pracy dostaje aż 20 tysięcy. Ostatecznie skończyło się na jeszcze niższej sumie, jednak sąd dołożył aktorce 30 godzin prac społecznych tygodniowo i zakaz prowadzenia auta na dwa lata.
Po przeprowadzeniu postępowania przygotowawczego prokurator nie uwzględnił wniosku o warunkowe umorzenie, biorąc od uwagę, że do kolizji doszło w godzinach porannych, na drodze o dużym natężeniu ruchu, a badanie stwierdziło ilość alkoholu znacznie przekraczającą dopuszczalne normy - wyjaśnia w rozmowie z Faktem Paweł Wierzchołowski, szef mokotowskiej prokuratury. Z uwagi na te okoliczności prokurator uznał, że nie ma powodu żądać kary pozbawiania wolności, a złożony do sądu akt oskarżenia przewiduje karę 5 miesięcy w wymiarze 30 godzin tygodniowo, dwuletniego zakazu prowadzenia pojazdów oraz 7 tysięcy złotych grzywny na fundusz pomocy pokrzywdzonym oraz koszty sądowe postępowania.
Celebrytka i tak chyba nieźle na tym wszystkim wyjdzie. Jak donosi Fakt, Joanna planuje autopromcję w telewizji. PR-owiec wynajęty przez jej męża doradziił, że powinna ratować wizerunek, ucząć widzów, żeby nigdy nie prowadzili po pijaku.
Nie wszyscy są równi wobec prawa - pisze tabloid. Znana aktorka Joanna L uniknie najcięższej kary. Czeka ją lansowanie w programach telewizyjnych, gdzie będzie mówiła o zagrożeniu, jakie niesie ze sobą jazda po alkoholu.
Najważniejsze, że sama świeci przykładem.
Miejmy nadzieję, że do spotów nie zatrudnią przynajmniej Skrzyneckiej. Mogłyby być kontrowersyjne.