Kilka dni temu polscy pisarze i ich czytelnicy zostali zaskoczeni kłótnią między znaną feministką, Kingą Dunin, a pisarzem Ignacym Karpowiczem. Wszystko zaczęło się od wpisu na Facebooku, w którym Dunin prosiła swojego byłego przyjaciela o zwrot długu. Dzięki publicznemu apelowi 13 tysięcy zostało przelane na jej konto. A razem z nim - wiadro pomyj.
Karpowicz oskarżył Dunin o... molestowanie seksualne. Przypomnijmy: Pisarz atakuje Dunin: "Regularnie MOLESTOWAŁA MNIE SEKSUALNIE!"
W odwecie Kinga wyjawiła, że Karpowicz jest w homoseksualnym związku z sekretarzem nagrody Nike. To za tą relacją kryją się jej zdaniem jego sukcesy literackie.
Z opowieści Dunin i swojej własnej Ignacy Karpowicz wyłania się jako karierowicz, który dla niesprecyzowanych korzyści wszedł do łóżka starszej koleżanki. Jak sam przyznaje, nie chciał, ale przełamał się, żeby nie stracić jej sympatii. Korzystając z tej sympatii pożyczył od niej potem 13 tysięcy złotych, których długo nie chciał oddać (mówił jej uczciwie "spierdalaj"). Po tym epizodzie wszedł w "konkubinat" z mężczyzną - przypadkowo sekretarzem nagrody Nike - który, jak zaznacza Dunin ma również wpływ na pozytywne publikacje na temat Karpowicza w opiniotwórczej Gazecie Wyborczej.
No cóż - gówno wpadło do wentylatora i chlapie - komentuje to teraz Kinga na swoim profilu. Staram się trzymać od tego z daleka, nie czytam, nie komentuję. Często mam wyłączoną komórkę i nie odpowiadam na maile - przepraszam.
Cała sprawa budzi przede wszystkim zażenowanie i niesmak. Karolina Korwin-Piotrowska w rozmowie z nami nazywa ją "wlaniem do literatury wydzielin intymnych":
Nadal chcę wierzyć w rzetelność "Wyborczej", będę kupować magazyn "Książki", który bardzo lubię, zresztą nie ma wiele tego typu pozycji na rynku, ale mleko sie rozlało - komentuje. _Nie pretenduję do Nike, nie myślę o tym, co zrobić, by mieć recenzje mojej książki w "Gazecie Wyborczej", robię rzeczy popularne i dla ludzi a nie dla krytyków, ale wiem, że wiele osób publicznie zaczyna sie zastanawiać, co stoi za tym, że ktoś ma taką a nie inną obecność w danych mediach. T**o smutne, że bruk, szlam, wydzieliny intymne nagle i z taką siłą, za sprawą samych zainteresowanych, wlały sie do literatury. Nie o taką promocje czytelnictwa chyba chodziło.**_
Piotrowskiej wtóruje Szymon Hołownia, prywatnie skłócony z Dunin i z Karpowiczem. W dzisiejszym wydaniu Rzeczpospolitej zapewnia, że nie odczuwa satysfakcji z tego, że wybiło takie szambo:
Nie chcę Was już podglądać. Śledząc teraz mimowolnie (jako użytkownik Facebooka, na którym z obojgiem mam wspólnych znajomych) skandal, ten strumień nieczystości, który pod coraz większym ciśnieniem na siebie wylewają, nie odczuwam cienia złośliwej satysfakcji, mam w sobie coraz więcej szczerego współczucia.
Cała ta afera i szczery wpis Kingi Dunin przypominają niestety o jednym - każda nagroda, nawet najbardziej prestiżowa i literacka, ma jakiegoś sekretarza, z którym można wejść w "konkubinat".
_
_