Cezary Pazura i Anna Przybylska poznali się w 2002 roku na planie Kariery Nikosia Dyzmy. Później grali razem również w Złotym środku, ponadto od lat bardzo się przyjaźnili. W rozmowie z TVP Info aktor wspomniał nie tylko ich relacje zawodowe, ale i prywatne.
Promieniowała dobrem całą swoją osobą. Zawsze wnosiła uśmiech i zarażała tym innych. Zawsze była w świetnym humorze. Pracowałem z nią przy różnych filmach i w różnych okolicznościach, mieliśmy niekiedy ciężkie dni, ciężkie sceny. Ale ona miała w sobie coś z przewodnika grupy, coś charyzmatycznego, narzucała tempo. Miała talent, dar od Boga. Nie nauczyła się grać w szkole, nikt jej tego nie uczył, bo stała się aktorką niejako przez przypadek - mówił Pazura na antenie. Zawsze grała postaci sympatyczne, takie dziewczyny, w których każdy facet chciałby się zakochać. Ten wizerunek - osoby obdarzonej niezwykłym wdziękiem, promieniującej ciepłem i życzliwością - wszyscy zapamiętamy. Miałem szczęście obserwować najpiękniejszy moment w jej życiu, kiedy zakochała się w przyszłym mężu, Jarku Bieniuku. Byłem świadkiem, jak ta miłość rozkwitała. Pamiętam, że myślałem wtedy: "Jaki to musi być szczęśliwy facet, że ma taką cudowną dziewczynę". Trzymałem za nich kciuki, cieszyłem się patrząc na ich życie, miłość, trójkę dzieciaków. To dla nas osobista tragedia, bo przyjaźniliśmy się nie tylko my dwoje, ale także nasze rodziny. Znam jej męża, dzieciaki. Ania zawsze pozostanie w naszych sercach jako osoba promienna.
Aktor wspomina też Przybylską jako świetną aktorkę i profesjonalistkę:
Każdy, kto pracował z Anną Przybylską powie to samo - jak szedł do roboty, gdzie miał ją spotkać, to wiedział, że będzie miał fajny dzień. Bo będzie wesoło, miło. Była tak pełna życia, miała taki temperament, że ta radość, ten entuzjazm udzielał się innym. Taką ją chcę zapamiętać**.**
Zobacz też: Gwiazdy żegnają Annę Przybylską: "Dokądkolwiek się wybierasz, tam też będą Cię uwielbiać"